Do broni!
I Wojna Światowa sprawiła, że po stu dwudziestu trzech latach zaborów nasz kraj wrócił na mapy. Również inne narodowości skorzystały z zamieszania i uwolniły się z pod wpływów niemieckich, austriackich i rosyjskich. Mimo upadającej potęgi Austro-Węgry próbowały jeszcze coś „ugrać” i wspierały ukraińców w staraniach o zajęcie ziem, należących wcześniej do Polski. W końcu lepiej „oddać” terytorium sprzymierzeńcom, niż wrogom, którzy chcieli odetchnąć po ponad wieku życia pod obcą władzą, prawda?
W listopadzie 1918 roku oddziały ukraińskie zaczęły zajmować kolejne skrawki Lwowa. Naszego, POLSKIEGO Lwowa, gdzie przez kilka pokoleń wychowanych pod zaborami – mimo wszystko przetrwał tak silnie zakorzeniony patriotyzm. Wydawać by się mogło, że czas był dla ataku idealny: większość mężczyzn była jeszcze w wojsku, rozproszona po Europie. Napastnicy nie spodziewali się, że gromada dzieci stanie do broni. Nie z musu – w końcu nikt nie zdziwiłby się, że dziesięcio-, piętnastoletnie dzieci wraz z matkami poddają się lub uciekają. Obecnie trudno nam sobie wyobrazić, by nasze młodsze rodzeństwo czy dzieci musiały stanąć do walki o Polskę. Ba! nie tyle musiały, co CHCIAŁY.
Bo był taki czas w naszej historii, kiedy dzięki przesiąkniętym do szpiku kości patriotyzmem „dzieciakom” – Polska utrzymała jedno z najważniejszych wówczas miast…
Tytuł: Lwowski ptak
Autor: Piotr Tymiński
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 344
Lwowski ptak – czyli kilka słów o Szpaku
O ile dziś widok kobiety w armii nikogo już nie dziwi, to 100 lat temu zarezerwowane dla nich były role „na zapleczu”: kucharek, sanitariuszek. Początek XX wieku to czas, kiedy kobietom sporadycznie udawało się dostać do regularnych oddziałów. Nadal jednak były to wyjątki, a grupa kobiet chcących brać udział bezpośrednio w walkach była zdecydowanie większa. Stąd też zdarzało się, że dziewczyny obcinały włosy, bandażowały piersi i pod przebraniem dołączały do oddziałów wojskowych czy ochotniczych. Lwowski ptak opowiada o takiej właśnie nastolatce.
Napaść na Lwów zastaje Tońkę tuż po wyjściu z kościoła. Dziewczyna szybko dołącza do młodzieży, która nawołuje do walki, próbuje też dostać się do jakiegoś oddziału. Jednak jedyną propozycją jaką dostaje jest bycie sanitariuszką. Nauczona przez brata obsługi broni Antonina uważa, że lepiej przysłuży się swojemu miastu walcząc. Już jako Hipolit dołącza do walk, gdzie dwoi się i troi, robi za kuriera i walczy w najniebezpieczniejszych punktach – by obronić polski Lwów.
Lwowski ptak – po lekturze…
Zawsze powtarzałam, że nie lubię powieści historycznych. Te wszystkie daty, rozwlekłe i nudne opisy. Brr!!! A jednak, P. Tymiński sprawił, że od pierwszej strony wsiąknęłam w książkę. Być może miał ułatwione zadanie 😉 bo do tej pory pamiętam, jak ćwierć wieku temu moja babcia włączała kasetę z „Lwowskimi piosenkami”, a ja w kółko puszczałam i nuciłam ukochaną piosenkę o Orlętach Lwowskich.
Nie czarujmy się jednak – mieć wiedzę historyczną to jedno; równie ważna (a może i ważniejsza?) jest umiejętność przekazania jej w przystępny sposób. I tę sztukę pan Piotr opanował do perfekcji. Od pierwszych zdań zostajemy rzuceni w wir opowieści o przygodach odważnej nastolatki. Lwowski ptak napisany jest – pomimo poważnego tematu – swobodnym i przystępnym językiem. Książka prezentuje nam wydarzenia z perspektywy głównej bohaterki, dzięki czemu jeszcze łatwiej nam wyobrazić sobie poszczególne sceny. Momentami zapominamy, że to nie literacka fikcja a historia: nasza, Polski; i mamy wrażenie że czytamy lekką przygodówkę. Dla równowagi w wielu momentach wzruszenie ściska za gardło, a łzy stają w oczach…
Koniecznie musicie przeczytać!
O mamo, otrzyj oczy,
z uśmiechem do mnie mów,
ta krew co z piersi broczy,
ta krew to za nasz Lwów!
Ja biłem się tak samo
jak starsi, mamo chwal!
Tylko mi ciebie, mamo,
tylko mi Polski żal!
A książkę kupicie m. in. TUTAJ
#ad
Zgadzam się! Tej tematyki nie znałam kompletnie, ponieważ kręcę się wokół II wojny światowej w Polsce, obozy, getta itp. Pochłonęłam powieść z wypiekami na twarzy 🙂
Ja się zakochałam od pierwszych zdań i muszę nadrobić szybciutko resztę tytułów pana Piotra 🙂