Niejednokrotnie wspominałam już, że mimo paru dekad na liczniku – lubię sięgać po młodzieżową, czy wręcz dziecięcą literaturę. Jest dla mnie doskonałym przerywnikiem pomiędzy ociekającymi krwią i przepełnionymi trupami książkami, które stanowią większość w moim „repertuarze”. Po Baśniobór sięgnęłam z rekomendacji znajomej blogerki. Czy „polecajka” się sprawdziła? Tytuł: Baśniobór