Sięgając po „Cierpkie Grona” autorstwa Zofii Mąkosy spodziewałem się lekkiego romansu, w którym główne tło będzie stanowiła II Wojna Światowa. Książka ta jest pierwszym tomem serii z cyklu „Wendyjska Winnica”. Jak się okazało, moje złudzenia i początkowe zwątpienie, że książka ta będzie nudnym romansidłem, szły w zapomnienie wraz z każdym przeczytanym rozdziałem.
I choć rzadko kiedy zdarza mi się przeczytać książki tego typu, tak „Cierpkie Grona” czytało mi się lekko i o dziwo z przyjemnością. Dlaczego? Zacznijmy od początku…
Cisza przed burzą, czyli życie codzienne mieszkańców Chwalimia
Jedną z głównych bohaterek książki, którą poznajemy od samego początku, jest Marta Neumann, dzielna gospodyni domowa, prowadząca domostwo przekazane jej przez rodziców w Chwalimiu, wsi położonej na niemiecko-polskim pograniczu. Kobieta szanuje rodzinne tradycje, jest osobą bardzo pracowitą, dbającą o swoje gospodarstwo, mającą swoje zdanie, którego bez obaw nie obawia się użyć. Docenia pracę swojego męża oraz kuzynki, która często pomaga jej w pracach domowych, jak też i w pracy na gospodarstwie.
Jej mąż, Walter, pracuje w miejskim urzędzie, docenia trud, który żona wkłada w prowadzeniu gospodarstwa, jednocześnie tęskno mu za życiem w mieście, jakim jest Berlin. I choć wie jak sprawić, by jego żona czuła się doceniana, często komplementując jej urodę i figurę, wiedząc, że inni mężczyźni zazdroszczą mu pięknej kobiety, która dba o Niego najlepiej, jak potrafi, posiada również swoją mroczną stronę, romansując ze sprzątaczką, pracującą razem z nim w tym samym biurze.
Matylda, córka państwa Neumannów, młoda urocza blond dziewczyna o niebieskich oczach, podobnie jak matka dba o gospodarstwo rodzinne, jednakże, jak to osoba młoda, poza obowiązkami pragnie również chwili odpoczynku, często przebywając ze swoją przyjaciółką, bądź kuzynem Emilem. Prosta dziewczyna, która pragnie zakosztować smaku wielkiego miasta, jakim jest Berlin, wchłania także niczym gąbka wpajaną osobom młodym ideologię faszystowską.
Spokojne, wiejskie życie mieszkańców Chwalimia przeplata się jednocześnie z przejęciem władzy przez Adolfa Hitlera. Czas, leniwie płynący na wsi, w którym codzienne obowiązki mieszkańców nad swoimi domostwami, łączą się jednocześnie z obowiązkami pomocy Rzeszy do przygotowań kampanii wrześniowej. I choć z początku życie płynie lekko, leniwie, tak powoli w życie mieszkańców, oraz rodziny Neumannów wkracza ideologia faszystowska, która z czasem zacznie przynosić opłakane skutki, a wojna, powoli, ale skutecznie, zacznie przynosić swoje żniwo i pokaże skutek zachłanności jednego człowieka.
Na każdym polu bitwy nie zabraknie ofiar…
Autorka w sposób barwny, plastyczny przedstawia rzeczywistość prowincji, zarówno przed jak i w trakcie trwania wojny. To nie tylko codzienność życia Chwalimiaków jest opisana w „Cierpkich gronach”. Poza przedstawionymi wyżej postaciami, drugoplanowych bohaterów w książce jest więcej. Nie wspominałem o chorej matce Waltera mieszkającej w Berlinie, opiekującej się dwójką dzieci szwagierki Marty — Ewy, która jednocześnie jest Żydówką, ukrywającą się w mieście pod fałszywymi papierami. Jance, kuzynce pani Neumann, która pomaga Marcie w gospodarstwie, do czasu, dopóki nie została złapana przez Gestapo, podejrzewające Ją o szpiegostwo dla rządu polskiego.
„Cierpkie grona” to nie tylko barwny opis życia na wsi i czynności z tym związanych. To przede wszystkim książka, która barwną, piękną polszczyzną opisuje determinację kobiet w ciężkich latach wojennych, gdzie młodzi niemieccy mężczyźni zaciągani byli do wojska, by walczyć ku chwale Hitlera, młode kobiety — do pomocy w szpitalach, bądź przy porządkowaniu wsi, które mieli zasiedlić niemieccy mieszkańcy.
Powieść Mąkosy jest osadzona w bardzo dobrze Jej znanym miejscu — rodzinnych stronach autorki. Dzięki temu można dużo się dowiedzieć, np. o kulturze, ubiorze, obyczajach, czy wierzeniu Wendów, odłamie Słowian, zamieszkujących tamte tereny w tamtym okresie.
Książka ani razu nie znudziła, nie jest to może brutalna opowieść z czasów wojny, jednakże, jak pisałem wcześniej, pokazuje, że wojna potrafi wejść również w spokojne tereny, jakim jest prowincja. Nie w sposób brutalny, ale jednak skuteczny, sprawiając, że człowiek w tym okresie potrafi się zmienić. Jednakże, czy na lepsze?