Odchudzanie bez wysiłku?
Zacznę od tego, że naprawdę, zdrowo i bez obawy o efekt jo-jo nie schudniecie inaczej, jak zmieniając nawyki żywieniowe i dokładając do tego dawkę ruchu. Koniec, kropka. I chociaż przy niektórych chorobach może być to zdecydowanie utrudnione — to wystarczy chcieć, a nie zasłaniać się chorobą, jako wymówką. Oczywiście, proces chudnięcia jest wówczas trudniejszy, wymaga więcej pracy, konsultowania wielu spraw z lekarzem, ale DA SIĘ.
Czasem zdarza się jednak podbramkowa sytuacja, gdy np. tydzień, dwa przed imprezą okazuje się, że wisząca od dawna w szafie droga sukienka, ukochane spodnie — okazują się o pół rozmiaru za małe. I co teraz? Zwiększony ruch zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Zapomnijcie jednak o głodzeniu się, bo waga zaraz wróci: i to z nawiązką. Możecie obciąć dawkę kcal o ok. 100 – 150 na dzień, w żadnym wypadku o połowę, bo organizm zgłupieje i dostanie sygnał: „nie dają jeść, trzeba magazynować!” i zamiast zrzucić trochę ciałka, to w najlepszym przypadku waga pozostanie bez zmian, w najgorszym: jeszcze wzrośnie. Zwłaszcza jeśli dołączycie sporo dodatkowego ruchu, to tym bardziej musicie uważać z obniżaniem kaloryczności dań. Pamiętajcie też, że waga nie jest istotnym wyznacznikiem, więc odpuśćcie sobie ważenie się, a jedynie mierzcie obwody — mięśnie ważą więcej niż tłuszczyk, więc Wasza waga może wzrosnąć, mimo że tak naprawdę schudniecie 🙂
Jak schudnąć szybko i bez wysiłku?
Są miejsca na ciele, z których ciężko schudnąć, nawet ćwicząc. Z moim sposobem pozbędziecie się zbędnego tłuszczyku nawet tam! A w innych miejscach — dołączenie odpowiednich ćwiczeń tylko przyspieszy pojawienie się efektu WoW — już po kilku dniach zauważycie różnicę! Wakacyjne wyjazdy tuż, tuż, więc przypuszczam, że niejedna osoba chętnie wykorzysta ten magiczny sposób. W końcu masa zapytań w Google typu: „jak schudnąć z bioder”, „jak schudnąć szybko”, „jak schudnąć z brzucha” – nie bez powodu teraz (jak co roku o tej porze) przeżywa kolejny renesans.
Co będzie Wam potrzebne?
- balsam wyszczuplający (osobiście wybieram zazwyczaj wyszczuplająco-ujędrniające) – ja preferuję Eveline i Bielendę: bardzo fajne balsamy w niskich cenach;
- maść końska w wersji rozgrzewającej;
- spożywcza folia.
Co do punktu ostatniego — polecam porozmawiać z właścicielem lokalnego sklepiku lub poszukać na hurtowni czy w sieci olbrzymiej rolki, która jest zazwyczaj używana na sklepach. Koszt jest zdecydowanie niższy niż kupowanie małych rolek, które znajdziecie na półce każdego sklepu.
Bodywrapping w domu
Zabieg, który opiszę, wykonywany jest również w salonach, ale bez obaw możecie go stosować w domu — za ułamek ceny, jaką byście zapłacili w gabinecie.
Dwa dni wcześniej polecam wykonać porządny peeling całego ciała — nie później, bo możecie tak podrażnić skórę przy pierwszym podejściu. Jak przy każdym kosmetyku — zarówno przy balsamie, jak i maści końskiej (o niej za chwilę) zalecam wykonać próbę uczuleniową. Najlepiej w zgięciu łokcia, gdzie skóra jest dość cienka, delikatna i mocno ukrwiona, więc ewentualne niespodzianki najszybciej pokażą się właśnie tam. Newralgiczne miejsca smarujemy standardowo balsamem, owijamy je folią i wskakujemy pod kołderkę. Im dłużej, tym lepiej. Jak opanujecie sztukę owijania się, to możecie spokojnie wskoczyć w domowe ciuszki i się w tym poruszać — ruch podobnie jak kołdra podniesie temperaturę pod folią, dzięki czemu kosmetyk lepiej się wchłonie, i zadziała skuteczniej. Tak więc i lekkie ćwiczenia, i spacer są jak najbardziej pomocne podczas „terapii”.
Maść końska na odchudzanie?
Maść końska nie bez powodu znalazła się na liście rzeczy potrzebnych do zabiegu. Na pomysł jej dodania do balsamu wyszczuplającego wpadłam przypadkiem parę lat temu, a zasadę działania tego patentu wyjaśniła mi znajoma doktor chemii, specjalizująca się zresztą w chemii kosmetycznej.
W kosmetykach typu balsamy, kremy — oprócz substancji czynnych znajdują się nośniki tych substancji. Od rodzaju nośnika zależy, jak głęboko dany preparat wniknie. Krem czy balsam przeznaczony jest do skóry, a więc nośniki użyte w ich składzie nie transportują ich zbyt głęboko. Maść końska ma działać w mięśniach, a więc zdecydowanie głębiej niż taki balsam. W jej składzie zawarte są więc odpowiednie nośniki, które pozwalają substancjom czynnym dotrzeć tak głęboko.
Wiecie: wszelkie balsamy wyszczuplające i ujędrniające działają tylko na samą skórę, robiąc głównie efekt optycznego wyszczuplenia dzięki wygładzeniu nierówności. I spalają minimalne ilości tkanki tłuszczowej, która w samej skórze znajduje się w niewielkiej ilości. Właściwy „dom” tłuszczyku znajduje się pomiędzy skórą właściwą a mięśniami — i dzięki dodatkowi maści końskiej docieramy z aktywnymi składnikami właśnie tam.
Bez pośpiechu!
Choć efekty w postaci paru cm mniej w obwodzie w bardzo krótkim czasie mogą zachęcać do szaleństwa — zalecam dodawać maść końską stopniowo. Zaczynając od 5-10% w porcji, dochodząc do maksymalnie 30-40%. Ja co prawda doszłam do wersji pół na pół, ale niech nikt się tym nie sugeruje! Moja skóra jest odporna, niewrażliwa na warunki atmosferyczne. Dlatego też zaczynamy od niewielkiego dodatku maści końskiej i bacznie obserwujemy skórę, żeby nie przesadzić. Ważne jest też, aby w danym momencie nie mieć na ciele maści (zresztą folii również) na powierzchni większej niż 25% naszej skóry. W końcu skóra „oddycha”, a pocąc się, wydalamy z organizmu także zbędne produkty przemiany materii, więc nie możemy blokować tej drogi.
Nie zamiast — oprócz!
Jak wspomniałam na początku — prawdziwe odchudzanie to zmiana stylu życia. Inne nawyki żywieniowe, dodatkowy ruch. Dlatego powyższy sposób traktujcie jedynie jako pomoc. Dwa, trzy razy w roku możecie przeprowadzić ciągłą, codzienną kurację trwającą do 1,5 tygodnia, a jeśli naprawdę pracujecie nad sobą regularnie, to taki zabieg raz na 1-1,5 tygodnia będzie nieocenionym wsparciem dla Waszej skóry, która dzięki niemu nie stanie się obwisła po utracie wagi.