Kto zabił kopciuszka?
Jeśli śledzicie fanpage i Instagram, to doskonale wiecie, że bardzo lubię Alka Rogozińskiego. Nie tylko za jego twórczość, ale również za to, jakim jest człowiekiem. Nałogowo śledzę jego stronę na Facebooku, a na jego lajfy mam włączone powiadomienie 😉 Byłam więc zachwycona, kiedy dotarła do mnie jego najnowsza książka, i mimo prac w jury BL musiałam ją wcisnąć pomiędzy inne tytuły!
Autor: Alek Rogoziński
Gatunek: komedia, kryminał
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 325
O czym jest książka Kto zabił kopciuszka?
Pisarka Róża Krull po raz kolejny wplątuje się – oczywiście zupełnie nieplanowo – w kolejne śledztwo w sprawie morderstwa. Morderstwa, które wręcz rozegrało się na jej oczach, podczas prestiżowego balu zorganizowanego dla elitarnej grupki osób. Jej determinację w odkryciu sprawcy napędza też fakt, że głównym podejrzanym staje się jeden z jej znajomych. Mimo że morderstwo miało miejsce w ograniczonej przestrzeni i grono podejrzanych jest bardzo niewielkie, to policja jakoś nie ma zapału by dokładniej przyjrzeć się reszcie osób, która znalazła się na miejscu zbrodni, skupiając swoją uwagę na jedynym wg nich podejrzanym, przyłapanym z narzędziem czynu w ręce.
Moje wrażenia:
Mimo że Alka śledzę już od dłuższego czasu i zdarzało nam się nie raz rozmawiać nawet zupełnie pozaksiążkowo, to
Kopciuszek jest dopiero drugą z jego książek, po którą udało mi się sięgnąć. Choć jeśli śledzicie nasz Instagram, to pewnie już wiecie, ze mam je już wszystkie i czekają cierpliwie w kolejce, a międzyczasie podczytuje je moja mama 😊Jest to zarazem moje pierwsze spotkanie z Różą (poprzednio czytałam
Jak Cię zabić, Kochanie? które jest zupełnie osobną książką), którą pokochałam od pierwszych kartek. Szalona, zakręcona kobietka, która zarazem jest w stanie zaryzykować wiele, żeby tylko pomóc przyjaciołom. Reszta jej „ekipy” jest równie sympatyczna, choć dużo spokojniejsza i mniej narwana niż sama Róża. Choć pod jej wpływem i oni czasem przekraczają swoją strefę komfortu, by dotrzymać kroku swojej przyjaciółce.
Nie bez powodu Alek otrzymał przydomek „Księcia komedii kryminalnej” – w mistrzowski sposób łączy oba te gatunki, zachowując między nimi idealną równowagę. Do tego książka napisana jest przyjemnym, wciągającym językiem, który sprawia, że nawet nie wiemy, kiedy mijają nam kolejne strony. Wreszcie: szalone pomysły Róży sprawiają, że wartka akcja nie pozwala nam się oderwać od lektury.
Fani typowych kryminałów z pewnością będą lekko zawiedzeni, bo jednak książki Alka należą do tych lżejszych i mniej krwawych, ale jeśli oprócz główkowania nad śledztwem macie ochotę się pośmiać, to ta książka nie będzie złym wyborem.
Ocena:
Piątka, piątką, ale mam zarówno do „Kopciuszka” jak i Autora dwa zastrzeżenia odnośnie niniejszego tytułu 😉
Primo: książka jest zdecydowanie za krótka! Alku, napisz w końcu jakieś pięciuset stronicowe tomiszcze, żeby wystarczyło czytania na dłużej niż chwilę.
Secundo: próba przyprawienia mnie przez Alka o zawał w środku nocy to coś, czego się ludziom nie robi 😂 Wiecie, nie mam w zwyczaju i nigdy nie zaglądam na ostatnie strony książki, zanim jej całej nie przeczytam. Generalnie te wszystkie podziękowania na końcu książek też zazwyczaj odpuszczam, bo są to z reguły jakieś smęty. Jednak Alek każdą rzecz pisze w taki sposób, że nie sposób nie uśmiechnąć się przed nosem, więc po skończeniu samej treści książki rzuciłam okiem na kartkę z podziękowaniami. Północ, ja szczerze powiedziawszy prawie przysypiająca, no ale wiecie, ostatni rozdział, więc dzielnie walczyłam z sennością.
No i tak już kątem oka zerkam na tę ostatnią stronę, i co widzę?
A no to:
Szczękę zbierałam dość długo, bo słowem nie zostałam ostrzeżona 😉 Ja wiem, że dla starszych stażem blogerów: patronaty, Wasze loga na okładkach to już codzienność. Ale dla mnie: zobaczyć swoje nazwisko drukiem na liście z podziękowaniami, w książce mojego ulubionego Autora, to wiecie… Szok i niedowierzanie, i powiedzieć Alkowi „pospolite” DZIĘKUJĘ to zdecydowanie za mało 💖
Do napisania!