Alek Rogoziński – spotkanie autorskie
W środku nocy wróciłam z weekendowego wypadu do Krakowa. Miałam być tam tylko na wczorajszym koncercie, ale jak tylko Alek Rogoziński ogłosił datę spotkania w Bonito, to wiedziałam, że muszę tam być!
Miejsce spotkania, czyli księgarnia Bonito, było całkiem fajne. Niewielka, ale fajnie urządzona przestrzeń. Wizualnie – naprawdę spoko, ale w moim odczuciu trochę mało klimatycznie. Przeszklone wszystkie ściany sprawiają, że jest tam mega jasno, co przy tak wczesnej godzinie (14:00) sprawia, że trochę brakuje tego „czegoś”. Całkiem inaczej by to wyglądało, gdyby tego szkła było mniej, albo godzina spotkania ustalona była na wieczór, kiedy jest już ciemno. Jednak półmrok, jakieś przytłumione światełka z focusem na głównego bohatera wydarzenia na pewno lepiej oddały by charakter spotkania. Generalnie jednak – tak w całokształcie – oceniam miejsce całkiem pozytywnie.
Nie było dużo osób: razem z obsługą może trochę ponad 20. Ale jako typowa introwertyczka (która tak i tak schowała się w samym kącie z tyłu sali 😋) cieszę się, że było nas tak niewiele. Dzięki temu było też bardziej „swojsko”, każdy kto chciał (lub nie: ale o tym za chwilę!) mógł zadać Alkowi pytanie.
Alek Rogoziński oczywiście był jak zawsze rozgadany do granic możliwości. 😂 Cud, że prowadzący spotkanie Michał Grzebyk zdołał mu zadać więcej, niż 2 pytania. 😉 Było to moje pierwsze (!) spotkanie autorskie, w którym brałam udział, więc z zainteresowaniem przysłuchiwałam się wszystkiemu, choć sporo rzeczy, o których była mowa było już mi znanych.
Jedna z dobrych wieści jest taka, że oprócz planowanej na przyszłą wiosnę kontynuacji Róży oraz jesiennej książki: za parę dni Alek ujawni szczegóły niespodzianki, jaką nam szykuje jeszcze tej wiosny!
Wracając do rozmowy z Alkiem i pytań zadawanych przez Czytelników: każdy zgłaszał się na ochotnika, z przygotowanymi już w głowie pytaniami. Ale oczywiście Alek nie byłby sobą, gdyby nie zrobił mi następnej „niespodzianki”, próbując po raz kolejny przyprawić mnie o zawał. 😁
Jak wspomniałam – jestem typowym introwertykiem, bardzo nieśmiałą osobą w kontaktach face-to-face (zupełnie inaczej, niż w sieci, gdzie uwielbiam paplać i się udzielać). Tak więc liczyłam, że moje zakamuflowanie się w samym tyle sali da mi trochę anonimowości i spokoju. Ale Alek oczywiście musiał mnie wypatrzeć, i wysłał prowadzącego spotkanie z mikrofonem do mnie, żebym ja też zadała jakieś pytanie. Oczywiście: pustka w głowie, dłuższa chwila przeskakiwania trybików, coś tam wymyśliłam. Chcę oddać mikrofon, ale Alek „nie, nie, jeszcze jedno” 😂
Większość relacji możecie obejrzeć TUTAJ, na fanpage Bonito (brakuje na nagraniu jakichś pierwszych 20-30 minut spotkania), a moje „Yyyyyyy” jest jakieś 16 minut przed końcem 😅
Później oczywiście wspólne fotki, podpisywanie książek. Jako, że ja Kopciuszka miałam już podpisanego, to wzięłam ze sobą 3 inne książki z mojej kolekcji książek Alka. Teraz każda jest wyjątkowa. 💖 Choć te podpisane w sobotę są fajniejsze – Alek ma świetną pieczątkę, która teraz zdobi pierwsze karty książek 😊
Jako, że Alek po zakończeniu spotkania (i podpisaniu 200 książek 😧) miał jeszcze sporo czasu do odjazdu pociągu – wraz z Karoliną, Olą oraz Małgosią wcieliłyśmy się w delegację pożegnalną. Po kilku chwilach spędzonych na Rynku Głównym, przy kawce i pogaduszkach, odprowadziłyśmy Alka na dworzec.
Z różnych względów, głównie zdrowotnych, miałam obawy przed wyjazdem. Od dobrych paru lat krążę tylko po najbliższej okolicy, więc te ponad 100 km do Krakowa to była dla mnie mega wyprawa. Jednak bardzo się cieszę, że wizja poznania w końcu Alka wyciągnęła mnie z domu! Było świetnie 💝 Alek na żywo nic a nic nie traci z uroku, jakim darzy nas ze swojego fanpage, wręcz przeciwnie!
Niedziela była dla mnie równie intensywna, ale o tym w kolejnym poście, bo również było kulturalnie 😉
Buziaki,
Książki Alka Rogozińskiego możecie kupić m.in. tutaj: