Nie dam Wam odpocząć od zbrodni, chociaż tym razem zbrodnia w trochę innym wydaniu. Czasy II Wojny Światowej były strasznym okresem w dziejach Świata, a przede wszystkim Europy. Jednak mimo wojny ludzie żyli, kochali się, mieli problemy i dylematy. Mimo otaczającego ich zniszczenia i perspektywy śmierci walczyli o wolność. Dziś na blogu książka osadzona w takich właśnie realiach (choć nie do końca, ale o tym za chwilę).
O czym jest książka?
Żydówka Emma prowadzi sielskie życie w Krakowie, pracuje w bibliotece uniwersyteckiej i poznaje tam swojego narzeczonego, a później męża, Jakuba. Związek z nim jest dla niej swego rodzaju awansem społecznym, jej rodzice są sporo biedniejsi niż rodzina chłopaka. Szczęście, jak domek z kart, burzy się, gdy we wrześniu 1939 roku w Polsce wybucha wojna. Jakub staje się czynnym członkiem podziemia walczącego o wolność, a Emma wraz z rodzicami trafia do getta. Dzięki wpływom Jakuba udaje się ją stamtąd wydostać i dziewczyna trafia do domu krewnej Jakuba. Od tej pory, z fałszywymi dokumentami, jako Polka Anna Lipowska wiedzie w miarę uporządkowane życie.
Do czasu. Na przyjęciu w domu jej opiekunki pojawia się ważny hitlerowski urzędnik, komendant Georg Richwalder i urzeczony dziewczyną postanawia ją zatrudnić jako asystentkę. Dziewczyna rozpoczyna trudną rozgrywkę – z jednej strony musi przypodobać się komendantowi, z drugiej: cały czas pomaga ruchowi oporu. Przyjdzie się jej zmierzyć z różnymi przeszkodami, zazdrością, strachem a przede wszystkim z własnymi uczuciami.
Moje wrażenia:
Książkę czytało mi się dobrze, jeden wieczór przeciągnięty trochę do późnych godzin nocnych załatwił sprawę 🙂 „Dziewczyna komendanta” napisana jest lekkim i przyjemnym językiem, nie męczymy się przechodząc przez kolejne strony. Przyznam się Wam, że przygotowując się do napisania tej recenzji przejrzałam internet w poszukiwaniu innych i zdziwiło mnie jedno. Na pewnym blogu książka została „zjechana” jako zła i okropna, bo nie do końca trzyma się realiów historycznych. Jak chociażby słynna pomarańcza pojawiająca się w jednej ze scen – nawet tłumacz zwrócił na nią uwagę, i skomentował, że wtedy nie było szans na spotkanie tych owoców. Pojawiają się też inne nieścisłości, które w owej recenzji zostały skrupulatnie wypunktowane. Jednak biorąc do ręki tę książkę warto zapoznać się z notką od wydawnictwa, a w szczególności z tym jej fragmentem:
„Dziewczyna komendanta” nie jest ani powieścią paradokumentalną ani też osadzoną w skrupulatnie zbadanych realiach okupacyjnych fikcją literacką, tylko przypowieścią o Żydówce Esterze XX wieku, czasie straszliwych wojen, zagłady i najtrudniejszych wyborów.
Szczerze – czytając książkę skupiam się na opowiadaniu jako takim, a nie na wyłapywaniu najdrobniejszych błędów i potknięć autora. Sama historia jest opowiedziana ciekawie, z każdą kolejną kartką zastanawiam się, jak potoczą się dalej losy Emmy/Anny, i nawet ta pomarańcza mi nie przeszkadza w skupieniu się na głównym wątku powieści. Głównym bohaterem jest w „Dziewczynie komendanta” nie nieszczęsna pomarańcza czy lodówka, ale młoda żydowska dziewczyna stojąca przed bardzo trudnymi wyborami. Kto jest ważniejszy? Ja czy moi rodacy? Mam się schować czy walczyć?
A jeszcze a propos tej lodówki – z ciekawości zgłębiłam temat. W tym czasie lodówki już od dość dawna były na rynku, a wiemy, że Żydzi byli przed wojną dość zamożnymi ludźmi, więc jednak jest prawdopodobna obecność takiego sprzętu w domu Żydówki. Ocena:
(function() {
var bbtag = document.createElement(„script”);
bbtag.type = „text/javascript”;
bbtag.async = true;
bbtag.src = „https://buybox.click/1001/buybox.js?number[]=9788327601223x26name[]=dziewczyna komendantax26info[]=jenoff pam”;
document.getElementsByTagName(„head”)[0].appendChild(bbtag);
})();