Przyszła dziś pora na kolejny, trzeci (a drugi przetłumaczony) tom serii autorstwa Pam Jenoff. Poznamy w nim powojenne losy Marty, którą mieliśmy okazję poznać już na kartach „Dziewczyny komendanta”.
O czym jest książka?
Marta Nederman zostaje wyzwolona przez amerykańskich żołnierzy z aresztu, do którego trafiła po tym, jak pomogła w ucieczce Emmie. Powoli dochodzi do zdrowia w ośrodku dla uchodźców, ale wciąż nie może znaleźć sensu życia. Tylu ludzi, których znała zginęło lub zaginęło w czasie, gdy ona przebywała w niewoli u hitlerowców. Jedyną iskierką w jej życiu staje się Paul – jeden z amerykańskich żołnierzy. Łączy ich miłość, planują wspólną przyszłość. Na dodatek Marta zachodzi w ciążę – chce o niej powiedzieć Paulowi na spotkaniu, do którego nie dochodzi. Paul ginie w katastrofie lotniczej, a Marta zostaje sama. W Londynie, do którego trafiła zaczyna nowe życie z dyplomatą Simonem i małą córeczką. Jej życie nie jest tak idealne, jakby mogło się wydawać, więc gdy przypadkiem dowiaduje się, że jej dawne znajomości mogą pomóc w dekonspiracji komunistycznego szpiega – wyrusza w pełną niebezpieczeństw wyprawę do Wschodniej Europy. Nie wie, kogo tam spotka, i jak będzie przebiegać jej misja. Czy uda jej się dokonać niemożliwego? Jak potoczą się jej dalsze losy?
Moje wrażenia:
Zupełnie przypadkiem, nie zwracając uwagi na tytuły i autorkę (jestem wzrokowcem, i kojarzę książki po okładkach 😉 ) wypożyczyłam z biblioteki obie części za jednym razem. I zupełnie przypadkiem zaczęłam od właściwego tomu. Gdy już się zorientowałam, że „Żona dyplomaty” jest kontynuacją „Dziewczyny…” – prędko po nią sięgnęłam. Z przyjemnością zagłębiłam się w losy znanej mi już Marty. Książkę czytało się fajnie, z ciekawością przekładałam kolejne kartki. Oprócz wątków miłosnych mamy tu aferę szpiegowską, a takie połączenia lubię najbardziej. Autorka do samego końca trzyma nas w napięciu, i dopiero na ostatnich stronach dowiadujemy się kto mącił.
Nie jest to jakaś „wytrawna” literatura, ale dobra książka na samotny wieczór pod kocykiem 🙂