Po przeczytaniu „Lwowskiego ptaka” (recenzję znajdziecie TUTAJ) – zapragnęłam czym prędzej nadrobić zaległości i poznać resztę twórczości pana Piotra. Nieprzypadkowo padło na „Przybysza”, bo otrzymałam go dzięki uprzejmości autora i Wydawnictwa.
Pan Tymiński znów sięga do historii Polski, co z racji jego wykształcenia raczej nie powinno dziwić. Wydarzenia opisane w „Przybyszu” mają miejsce ćwierć wieku później i kilkaset kilometrów dalej, niż opowieść z „Lwowskiego ptaka” – autor przenosi nas do schyłku II Wojny Światowej. Książki nie da się zaszufladkować — mamy tu i powieść historyczną, i biografię. Ale gdyby „Przybysz” trafił do rąk obcokrajowca, nieznającego zupełnie dziejów Polski, gdyby nie notka na okładce, że jest to opowieść na faktach — książkę spokojnie mógłby taki czytelnik nazwać przygodową.
Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego dwunastoletni Bronek trafia w ręce Niemców. Ma zostać wywieziony na tereny Rzeszy, by stać się kolejnym z tysięcy przymusowych pracowników. Postanawia jednak uciec i mimo porażek próbuje dalej. Dopiero gdy uwalnia się z transportu wraz z Jurkiem — udaje im się przetrwać najgorsze pierwsze godziny i rozpoczynają długą wędrówkę ku swoim domom.
„Przybysz” ukazuje nam oblicze wojny widziane oczyma młodego chłopaka. Pokazuje, jak ważna jest determinacja i współpraca w drodze ku wolności. Choć książka nie jest naładowana obrazami walk, to porusza czytelnika — bo pokazuje życie w tej strasznej rzeczywistości z perspektywy cywila, do tego dziecka. Autor zastosował pierwszoosobową narrację, która jeszcze bardziej pomaga nam wczuć się w głównego bohatera. Niewątpliwym atutem jest lekkie pióro Piotra Tymińskiego, który nawet tak poważną tematykę potrafi podać nam w bardzo przystępny sposób. Powtórzę to samo, co przy recenzji „Lwowskiego ptaka” – nie wystarczy znać historii, nie mniej ważna jest umiejętność ubrania jej w takie słowa, które nie zanudzą odbiorcy, lecz go zaciekawią.
Trochę żal, że „Przybysz” jest tak niewielką objętościowo książką — a raczej książeczką. Jest to bowiem książka z rodzaju tych, których nie chcemy kończyć i odkładać, a mamy tu jedynie 150 stron niewielkiego formatu. Należy jednak pamiętać, że jest to opowieść na faktach, i wydłużenie jej przez sfabularyzowanie z pewnością ujęłoby jej na wartości.
Książka „Przybysz” z pewnością spodoba się fanom historii, ale nie tylko. Jak wspomniałam na początku — mimo że jest to biografia, to napisana została w taki sposób, że znajdzie zachwyconych odbiorców również wśród miłośników innych gatunków literackich.