Ostatnio wpadła mi w dłonie ciekawa książka, chociaż przyznam, że podchodziłam do niej bardzo ostrożnie. Została mi udostępniona przez autorkę, Adrianę Tomaszewską, jako recenzentce. Lubię tę robotę i już od dość dawna zdarza mi się tym zajmować, więc zgrałam powieść na czytnik i… wsiąknęłam. Historia Lavinii, Talimy, Leopolda i Istrelbrina to jedna z tych opowieści, które czyta się z wypiekami na twarzy do końca. Naprawdę lubię czasami sięgnąć po coś, co mnie tak zafascynuje, jest zabawne, ale jednocześnie ciekawe.
– Pomszczę twoją śmierć, ojcze — obiecał spokojnym głosem. — Ten, który do niej doprowadził, zapłaci za to najwyższą cenę. Zniszczę go tak, jak on zniszczył ciebie. Nie spocznę, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość
Lavinia ma udawać swoją siostrę bliźniaczkę i zdobyć informacje od Leopolda, z którym Istrelbrin (facet Talimy, tak by the way i elf!) ma jakieś interesy. Lavinia, na początku traktująca zadanie jako pracę, zmienia nastawienie i zaczyna się z Leopoldem dobrze bawić. Mężczyzna jest szarmancki, inteligentny, przystojny. Z tego może wyjść tylko romans, jednak co wyjdzie z zadania, które zostało jej powierzone? O tym, mam nadzieję, jako czytelnicy będziecie mogli się przekonać już niebawem.
W Pragnieniu zemsty jest wszystko: romans, ale nie cukierkowy, raczej naturalny, co bardzo mi się podobało. Jest tajemnica. Są elfy, które nie są wspaniałe, szlachetne i uduchowione – wręcz przeciwnie, i to jest interesujące, bo to łamie schemat. Jest również przygoda. Książka napisana została w ciekawy sposób, chociaż przyznam, że w niektórych momentach wydłużyłabym trochę opisy, dodała nieco więcej smaczków. Powieść na pewno wzbudziła moje zainteresowanie i nie mogę doczekać się kolejnej, która została zapowiedziana na bieżący rok.
Jestem pozytywnie zaskoczona i gorąco polecam. 4/5 zdecydowanie. Mocna czwórka z plusem!
do następnego,