A ja żem jej powiedziała… – czyli gdzie ja byłam, jak mnie nie było!
Zazwyczaj jestem na bieżąco z wszelkimi internetowymi nowościami i nowinkami. Podglądam Fejsa w pracy. Zerkam na Instagram pomiędzy jednym Klientem a drugim. Mojemu czujnemu oku mało co umknie Kiedy jednak obiło mi się o uszy, że Kasia Nosowska zaczęła coś wrzucać na Insta, jakoś mnie to ominęło. Wciąż obiecywałam sobie, że „już, za chwilę” zajrzę na jej profil. Ale za każdym razem coś mi w tym przeszkadzało, i znów odwlekałam to w czasie. W końcu minęły miesiące, a na Instagramie pojawiły się zdjęcia jej książki. Pełno zdjęć.
Pierwsza myśl? „Katarzyna Nosowska i książka??? Pfff, znów jakaś gwiazda próbuje udawać, że umie pisać.” Tak, mam jakąś niechęć do książek pisanych czy też „pisanych” przez celebrytów. Co prawda Kasię lubię – nie jestem jej mega fanką, ale sporo jej piosenek należy do mojej TOPki – jednak wciąż byłam sceptycznie nastawiona. Jednak kiedy A ja żem jej powiedziała pojawiła się w Legimi to stwierdziłam, że czemu by nie zajrzeć do jej wnętrza. W końcu nic mnie to nie kosztuje (tzn. nic więcej poza stałym abonamentem, niezależnym od liczby przeczytanych książek).
Zajrzałam, i…
Czemu papier czasem wygrywa z e-bookiem?

Instagram kontra książka:


