SZTUKA BYCIA ELĄ czyli W NEUROTYCZNYM ŚWIECIE KIEŁKUJĄCEJ DOJRZAŁOŚCI
Niestety, póki co 26-letnia Ela ma chaos w głowie i nie bardzo wie czego chce. Wie natomiast, czego nie chce na pewno. Nie chce żyć życiem istoty nudnej, której najwyższym celem życiowym jest zamążpójście, płodzenie kolejnych „drzyjgardeł” (czytaj: dzieci) i ewentualnie stabilna praca od 9 do 17. No nie. Niestety to nie przejdzie. Nie żeby Ela miała jakieś wybujałe ego i marzyła o wielkiej karierze śpiewaczki operowej albo baletnicy. Bynajmniej! Ona po prostu uważa, że NIC nie ma sensu, swój nihilistyczny stosunek do życia tłumacząc rozgoryczeniem spowodowanym rozpadem swojej rodziny (rodzice się rozwiedli wchodząc w nowe związki).
Bohaterka książki „Sztuka bycia Elą” jest wściekła na konwenanse społeczne, na swoich rodziców, którzy trują jej o tym, że powinna się ustabilizować, na brata, który ohajtał się i płodzi kolejne małe istoty, ergo, żyje w sposób przez Elę znienawidzony. W sumie, to Ela wkurza się chyba na wszystko. Emanacją jej duchowych stanów są nietaktowne i egoistyczne zachowania. Można by tak wymieniać całą listę wad tej malkontenckiej pannicy. Jest bezduszna, złośliwa, ironiczna, sarkastyczna i lekceważąca innych… Ale okej, dajmy już spokój pseudo-psychologicznej analizie jej osobowości. Wróćmy do szarej rzeczywistości.
„Sztuka bycia Elą” – parę słów o fabule
Ela żyje sobie samotnie w starej kawalerce przypominającej połączenie więzienia i akademika (chociaż w sumie to chyba jedno i to samo). Przyjaźni się tylko ze starym sąsiadem i jego psem. Pracuje w kawiarni i stara się nie zwariować. I oto na drodze tej zagubionej i zatapiającej się w swoim nieszczęściu dziewczyny pojawia się istota jeszcze bardziej nieszczęśliwa, zagubiona i na dodatek bezbronna. A jest nią mała dziewczynka, której matka zamiast zajmować się córką, zajmuje się ogarnianiem kolejnej działki heroiny albo kolejnym fagasem.
Dziewczynka ma na imię Klara.
Ela spotyka Klarę.
Ela nie chce opiekować się Klarą.
Ela opiekuje się Klarą.
Ela zaczyna kochać Klarę.
Nic więcej nie napiszę, przeczytajcie sobie sami co tam się dalej wydarzyło.
Dodam jeszcze tylko, że Sztuka bycia Elą” napisana jest w sposób subtelnie inteligentny i zabawny. Nilsson pisze o sprawach ważnych, z dystansem i ironicznym poczuciem humoru.
Polecam jak najgoręcej.
Do następnego!