Co nas nie zabije
Miewacie czasem coś takiego, że liczycie po przeczytaniu książki efektu wielkiego „wow”, a jedyne co dostajecie to tylko wielki niedosyt? Na pewno niejedna książka, która na początku wprawiła w Was zachwyt, okazała się być albo nudna, albo jedną wielką stratą czasu.
W moim przypadku jedną z tych książek jest tytułowe „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantz’a. Jest to czwarta część serii „Millenium”, którą wcześniej zapoczątkował Stieg Larsson. Wiadomo, że mogą trafić się zwolennicy twórczości Davida, bądź osoby, które uważają, że nikt nie odda ducha twórczości Larssona. Sam pierwsze trzy części przeczytałem dość dawno, jednakże odbiór tej pozycji jest podejściem z mojej strony typowo świeżym. Patrzę z perspektywy czytelnika, który liczył na świetną powieść kryminalną, gdzie wystąpią starzy bohaterowie.
A co otrzymał?
Tytuł oryginalny: Det som inte dödar oss
Data wydania: 27 sierpień 2015
Liczba stron: 504
Data wydania: 27 sierpień 2015
Liczba stron: 504
Kategoria: thriller / kryminał / sensacja
Dziennik sprawy nr. #DL499CNNZ, czyli o fabule słów kilka
Znamy takie sytuacje, gdzie gwiazdy ekranu lub telewizji wypalają się w swojej karierze. Tak samo jest z Mikaelem Blomkvistem, redaktorem czasopisma Millenium. Wcześniej gwiazda powyższego czasopisma, obecnie popada w kryzys dziennikarski, gdzie końcowym zamiarem jest rezygnacja z posady dziennikarza śledczego.
Nie mogło zabraknąć również naszej dziewczyny z tatuażem, Lisbeth Salander. Dziewczyny, która wraz z grupą hakerów dokonuje zorganizowanego ataku na organizację NSA, w końcowym efekcie wykradając pliki, w których znajdzie sporo ciekawych informacji na temat ich pracowników.
Ich drogi się skrzyżują, kiedy do Mikaela dzwoni naukowiec Frans Balder, chcąc wyjawić mu kilka cennych informacji na temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Dzięki temu Mikael otrzyma mocne materiały do napisania kolejnego wielkiego tekstu, który pozwoli mu powrócić do świata dziennikarskiego w wielkim stylu. Do spotkania, które miało odbyć się w domu naukowca, nie dochodzi, gdyż ten zostaje zastrzelony, laptop z cennymi danymi skradziony. Jedyną osobą, która widziała twarz mordercy jest syn Fransa – August, autystyczny chłopiec, potrafiący narysować twarz mordercy z matematyczną dokładnością.
Mikael prosi Lisbeth o pomoc w rozwiązaniu śmierci Fransa. Ta, operując swoimi hakerskimi zdolnościami odkrywa co nieco, morderca Fransa chcę dokończyć sprawę i pozbyć się jedynego świadka, a także osób, które pomagają w ochronie Augusta, wśród których jest nasza dziewczyna z tatuażem.
A jak to się wszystko czyta?
Lagercrantz, który igrał z ogniem, czyli moja subiektywna ocena
Przyznam szczerze, że ciężko się brnęło przez książkę Lagercrantz’a. U Larssona postacie miały swój charakter. Mikael dociekał rozwiązania zagadki w „Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet”, Salander przedstawiała mi się jako bezkompromisowa suka, która nie pozwala sobą pomiatać, a ten, kto to zrobił – jak na przykład jej opiekun u którego brała pieniądze – od razu otrzymywał od niej stosowną karę za swój czyn. W „Co nas nie zabije” odniosłem wrażenie, że Salander do pewnego stopnia zgrzeczniała, natomiast Mikael zaprezentował się na osobę w pewien sposób zrezygnowaną wszystkim.
Co mnie jeszcze nie przekonało do czwartego tomu Millenium? Dialogi. Odnosiło się wrażenie, że jedna osoba mówi wiele, druga tylko przytakuje: „mhm”, „straszne”, „dobrze” itp. I, niestety, nie występuje to tylko w trakcie jednej konwersacji jednego bohatera z drugim, tylko cały czas. To tak, jakbym chciał przekazać istotne informacje drugiej osobie, a ta tylko potakuje kompletnie nie zainteresowana tematem, albo myśląca o niebieskich migdałach. Przez co nie które postacie wydawały się nijakie, bez osobowe.
Nie powiem, że książka Lagercrantz’a jest kiepska. Uważam, że pod pewnym względem jest ciekawa. Lagercrantz odrobił pracę domową nawiązując w swojej powieści do poprzednich części Millenium. Jako ciekawostkę wyjaśnił wiele kwestii dotyczących głównych bohaterów, szczególnie postaci Lisbeth. Niestety, wyżej wspomniane przeze mnie smaczki sprawiły, że nie potrafiłem się do niej przekonać i wciągnąć. Ostatecznie więc, nie porównując stylu pisania Lagercrantz’a z Larssonem, gdyż, jak wiadomo, są to dwie różne cechy u obydwojga panów, a także nie oceniając książki przez pryzmat świadomości, że „to już nie jest te same Millenium co kiedyś” ostateczna ocena pozostanie taka jaką tutaj widzicie.
„Człowieka wyróżnia to, że jest pełen przeciwieństw. Tęsknimy za domem, a jednocześnie za tym, żeby się z niego wyrwać.”
Do następnego 🙂

Książki autora do kupienia tu: