pozostając w klimatach młodzieżowych chcę Wam dziś opowiedzieć o pewnej książce. Ale najpierw jej-moja historia. Jako dziecko sporo chorowałam, nawet więcej niż sporo. A choroba to był u mnie czas spędzany na czytaniu książek. Nie zawsze mama miała czas żeby iść mi do biblioteki, więc ratowałam się jedną z książek, które miałyśmy w domu. Większość była dla mnie za poważna, więc te bardziej odpowiednie dla mnie eksploatowałam wciąż od nowa. „Chłopców…” pierwszy raz przeczytałam w 1 klasie podstawówki i średnio dwa razy w roku do niej wracałam. Znam ją prawie na pamięć, wiersze z niej opowiem obudzona w środku nocy. W końcu czytałam ją grubo ponad 10 razy i w swoim życiu pewnie dobrych kilka razy jeszcze wezmę ją do ręki.
O czym jest książka?
Schyłek II Wojny Światowej, wojska jeszcze walczą na zachodzie ale Warszawa jest już wolna. Wolna i zniszczona przez lata zawieruchy i okupacji. Jednak mimo ogromnych zniszczeń ludzie do niej wracają, chcą ją odbudować, chcą w niej mieszkać. Wojtek walczył w partyzantce, teraz chce zacząć pracę i kontynuować naukę. Jego rodzice osiedlili się na wsi więc może liczyć tylko na siebie. Wszytko układa się pomyślnie – znajduje pracę jako pomocnik przewoźnika na Wiśle, odbudowująca się szkoła przyjmuje go w szeregi swoich uczniów. Niestety pojawia się również czarny charakter – Niwiński. Jego działania doprowadzają do opuszczenia przez Wojtka spokojnego mieszkania na Saskiej Kępie – chłopak trafia na zrujnowaną Starówkę gdzie spotyka grupkę chłopców, którzy wspólnie mieszkają w ocalałej piwnicy.
Stare Miasto czołami kamienicstoi naprzeciw przemocy,Stare Miasto zdobywa wieniec,Stare Miasto krwią serca broczy,Ale Stare Miasto- to szaniec,barykada wolności i sławy,barykada nie podda się za nic,Stare Miasto to szermierz Warszawy!
Moje wrażenia:
Jak już wspomniałam książkę czytałam wiele, wiele razy. I na pewno sięgnę po nią jeszcze nie raz. To tom, do którego lubię wracać. Rudnicka pięknie odmalowuje przed nami obraz życia w (po)wojennej Warszawie. Walka o przetrwanie, walka o jedzenie – szara codzienność w zrujnowanym mieście. Autorka raczy nas historyjkami z życia chłopców, opowiada o poszukiwaniu bliskich, odbudowie miasta. Czytając książkę nie raz uśmiejecie się do łez, nie raz otrzecie łzy wzruszenia.
Książka napisana lekkim i przyjemnym językiem, miło i szybko się czyta – za szybko, bo tak zżywamy się z jej bohaterami, że chciałoby się pozostać z nimi dłużej.
Ocena:
Widać, że to pozycja, która potrafi poruszyć i wzbudzić różne emocje. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale chętnie do niej sięgnę. Pozdrawiam! 🙂