Nadeszła pora na kolejną recenzję. Jakiś czas temu w moje łapki wpadła dwutomówka „Lekarz obłąkanych”. Jest to powieść, która zmęczyła mnie tak, jak żadna inna od bardzo, bardzo dawna. Dlaczego?
Akcja toczy się w dziewiętnastowiecznej Francji. Towarzyszy nam specyficzny klimat tamtych czasów. W książce splatają się losy nowojorskiego bankiera, lekarza z małego miasteczka, marzącego o wielkiej karierze, sieroty, przestępców, oraz odważnego marynarza. Zostają oni wplątani w intrygę, z której ciężko się wydostać. Rozpoczyna się walka o miłość, zdrowie, pieniądze, a także rozwiązania zagadki. Mieszanka wybuchowa…
Bohaterowie? Mnogość postaci, a każda z nich coraz to bardziej negatywna. Skomplikowane działania, zawrotna liczba intryg. Każdy z bohaterów opisany tak, że nie ma miejsca na przeciętność, czy wyrobienie sobie własnego zdania — jedni są dobrzy, inni źli. Koniec, nic pomiędzy. Autor decyduje za czytelnika. Czy któryś z nich szczególnie przypadł mi do gustu (lub nie)?? Niestety nie, każdy był równie męczący. Po przeczytaniu 200 stron miałam już dość, a na drugi tom patrzyłam wręcz z odrazą.
Fabuła? Staroświecki język, używany przez tak wielu bohaterów, że w pewnym momencie zgubiłam się i nie potrafiłam odnaleźć drogi. Początek książki to obyczajówka, która w swojej zawiłości zmienia się w jeszcze bardziej zagmatwany kryminał. O ile charakter powieści zmieniał się płynnie, ukazując tym samym duże zdolności pisarskie autora, o tyle moje odczucia pozostawały takie same. Krótkie rozdziały napisane specyficznym językiem. W moim odbiorze — bardzo ciężkie pióro. Wielkim plusem wydania są piękne ilustracje. Niestety to jedyne, co w „Lekarzu obłąkanych” przypadło mi do gustu.
Jak się możecie już domyślić, nie przebrnęłam przez oba tomy. Ba! Nawet pierwszego nie byłam w stanie dokończyć. Czytanie było dla mnie tak męczące, że miałam wrażenie, jakbym właśnie biegła w maratonie! Szkoda, bo miałam nadzieję na świetną przygodę i podróż do świata kryminału. Nie wyszło. Zgubiłam się w zawiłościach pierwszych 200 stron i poddałam się. Uznałam, że szkoda mi czasu na tę książkę.
Nie oznacza to, że jej nie polecam. Po prostu nie jest to mój klimat. Jednak Wy sprawdźcie sami. Może komuś „Lekarz obłąkanych” jednak przypadnie do gustu?
Do następnego razu,