Miasto świętych i złodziei – recenzja
Zaintrygowała mnie okładka książki Miasto świętych i złodziei i sprawiła, że bardzo chciałam ją przeczytać. Zwłaszcza, że tytuł ten zebrał sporo pochwał w rożnych plebiscytach. W końcu udało się – wpadła w moje ręce, a ja… Sprawdźcie czy się z nią męczyłam, czy wręcz przeciwnie: nie mogłam się oderwać 😉
Autor: Natalie C. Anderson
Tytuł: Miasto świętych i złodziei
Gatunek: sensacja, kryminał
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 512
Akcja powieści toczy się w Kenii. Główną bohaterką jest targana żądzą zemsty Tina, która chce wziąć odwet na mordercy jej matki. Próbuje przeżyć na ulicach miasta Sangui, pracuje jako złodziejka dla lokalnego gangu. To właśnie dzięki nim może wrócić do posiadłości Greyhilla, który, jak święcie wierzy, zabił jej rodzicielkę. Jednak pewna stara przyjaźń nieco miesza jej szyki. Tina wpada w machinę, która może ją zmiażdżyć, ale nie spocznie, dopóki nie pozna prawdy o zabójstwie matki…
Miasto świętych i złodziei – moje wrażenia
Powiem tak. Podobało mi się, mimo że Miasto świętych i złodziei napisane jest w czasie teraźniejszym, którego nie znoszę. Bohaterka ma zaledwie szesnaście lat, ale przeżywa przygody, o których my, zwykli śmiertelnicy, możemy tylko pomarzyć. I to właśnie jest coś, co mi w tej historii zgrzytało. Powieść jest niezła, naprawdę. Nieco nieprawdopodobna, ale napisana barwnym językiem, z wartką akcją, która wywołuje rumieńce na twarzy.
Od Miasta… nie można się oderwać. Jest tutaj walka, tajemnica, źli ludzie i zwroty akcji. Wszystko dzieje się w Kenii, a świat, który przedstawia autorka, jest różnorodny i przedstawiony bardzo plastycznie .
Autorka porusza ważne tematy, ubierając je w piękne, delikatne słowa. To nie jest tylko historia Tiny, ale również Kenii i Konga, które pogrążone są w wiecznych wojnach, to opowieść o niedożywionych dzieciach, gwałtach i okrucieństwie. Tło tej powieści to naprawdę jej atut.
Polecam każdemu, kto lubi wartką akcję i nieoczywiste odpowiedzi na zagadki podane w tekście.
Do napisania!