Wyrwałem się z piekła
lubię czytać historie innych ludzi. Zwłaszcza takie, które opowiadają o niełatwej drodze przebytej do sukcesu, szczęścia. Ale nie dlatego, że cieszy mnie ludzkie nieszczęście i cierpienie. Tego rodzaju historie pozwalają nabrać pokory do życia. Uczą doceniania tego, co się posiada. Zmuszają do spojrzenia na świat, ludzi i nas samych z innej strony. Książki niosące ze sobą przesłanie zazwyczaj zostają ze mną na długo, a gdy przeżywam ciężkie chwile: przypominam sobie ich fragmenty. Są dla mnie najlepszym pocieszeniem. Mądrości w nich zawarte pozostają w moim sercu i myślę, że w przyszłości niektóre z nich zmienią się w moje kolejne tatuaże 😉
„Słyszysz? Możesz powstać z cmentarza!
Ja powstałem do życia, by pasją zarażać!”
Historia Dobromira Makowskiego – Wyrwałem się z piekła – jest tak wstrząsająca, że momentami aż nieprawdopodobna. Wydawać by się mogło, że u każdego z nas istnieje pewien limit cierpień, które możemy unieść na swoich barkach. Czytając o życiu Makowskiego doszłam do wniosku, że w Jego przypadku to była niezwykle wyboista i cholernie długa droga! Jak silną trzeba mieć duszę, jak mocne serce, aby nie poddać się, zrozumieć swoje błędy i wybrać jasną stronę mocy? Dobromir Makowski pokazuje nam, że zawsze można można podnieść się z upadku i iść ku szczęściu. Wynieść ze swojego życia lekcje: nie tylko po to, aby służyły nam. Również po to, aby przekazać je dalej – dla tych, którzy cierpią tak, jak my kiedyś. Dać przykład, że życie nie musi do samego końca pozostać nieszczęśliwe. Przecież można je zmienić i rozświetlić słońcem w każdym momencie. Trzeba tylko tego szczerze chcieć.
Wraz z bratem wychowywali się w patologicznej rodzinie. Ojciec nie szczędził razów, nie okazywał miłości. Bił, poniżał, obrażał. Alkohol był jego nieodłącznym towarzyszem, a dzieci traktował jak śmieci. Dobromir próbując uciec od cierpienia zszedł na złą drogę. Uciekł z domu, narkotyzował się, pił, kradł i wszczynał awantury. Trafił do Domu Dziecka, później do Pogotowia Opiekuńczego – wcale nie było tam lepiej, niż w rodzinnym domu…
To, co zobaczyłem tego dnia przez otwarte drzwi, wracając od mojej koleżanki, było skrajnie patologiczne. Dziś wiem to na pewno. Za karę w obecności innych dziewczyn, a przede wszystkim jednej, najstarszej – Agnieszki, Oli kazano się rozebrać. Dziewczyna strasznie płakała, a rozsierdzony tłum nastolatek kibicował kilku wiodącym prym agresorkom. Ola klęczała na podłodze, a otaczające ją koleżanki pluły na podłogę i kazały jej czyścić posadzkę językiem. To był dopiero początek. Słyszałem, że później jedna ze starszych dziewczyn wzięła kij od miotły i kazała Oli uprawiać z nim seks. Gorzki płacz, który wtedy słyszałem, wmurował mnie w posadzkę. Do dziś słyszę go w głowie. (…) W budynku było w tym czasie przynajmniej kilku wychowawców.
Opowieść, która zostanie z Tobą na długo…
Wstrząsające i przerażające… Nie mieści mi się to w głowie i wciąż zadaję sobie pytanie: Dlaczego dorośli pozwalają na takie zachowanie? Gdzie w takich sytuacjach są ci, którzy powinni strzec bezpieczeństwa dzieci, pozbawionych rodziny i miłości? Z drugiej strony przeraża mnie to, że młodych ludzi stać na podobne zachowania.
Dobromirowi, choć upadał i podnosił się: udawało się za każdym razem spotkać na swojej drodze przynajmniej jedną dobrą osobę, która dzieliła się z nim jakąś mądrością. Mądrością, którą potem młody mężczyzna wykorzystał, aby zbudować nowe, szczęśliwe życie.
„To nie twoja wina, że tak się stało, to ci, którzy zrobili ci krzywdę, są skurwielami. Musisz iść dalej i wierzyć w to, że można coś zmienić.”
Wyrwałem się z piekła to przepiękna historia. Pełna bólu i cierpienia. Opowiada o ciemnej stronie życia młodych ludzi, którzy zagubieni, sami nie potrafią sobie pomóc. A jednak kończy się dobrze, bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce. Autor natomiast to silny i inteligentny człowiek, który nie tylko zrozumiał swoje błędy, to do tego dał życie i szczęśliwą rodzinę swoim dzieciom. Takim ludziom należy się szacunek, Moi Kochani.
Książkę Wyrwałem się z piekła polecam w szczególności tym z Was, którzy przeżywają trudne momenty. Tym, którym momentami brakuje nadziei i wiary na lepsze jutro. Tym, którzy sądzą, że są pozostawieni samym sobie, boją się szukać pomocy. Zawsze można coś zmienić, zawsze jest jakieś wyjście, a problemy nie ciągną się w nieskończoność. Każdy z nas zasługuje na szczęście i prędzej czy później je otrzymuje. Uwierzcie, wiem o czym piszę. Nade mną też kiedyś wisiały ciemne chmury smutku. Całej reszcie polecam przeczytanie Wyrwałem się z piekła, aby docenić mogli to, co posiadają. Inni przeżywają piekło, podczas gdy my mamy powodu do radości i uśmiechu.
Ministerstwu Książki dziękuję za możliwość poznania tej książki.
Polecam, Kochani!