Bajka z dzieciństwa – czy pamiętacie tę pierwszą? Dzisiaj, po raz kolejny, chcę Was zaprosić na sentymentalna podróż do dzieciństwa, w jaką wybrałam się z innymi blogerami. Ostatnio było o książce, dziś – bajka w formie video.
Jako pierwszej oddaję „głos” Oli z Drewnianego Mostu:
Kolejna wypowiedź nt. „Bajka z dzieciństwa”pochodzi od Agnieszki z bloga Uśmiech w oczach:
Ostatnim z gości jest Kamila – Z naciskiem na szczęście
A te cytaty: „Kubusiu, jak się pisze MIŁOŚĆ? Prosiaczku, MIŁOŚĆ się nie pisze, MIŁOŚĆ się czuje”. Sami przyznacie, że piękny?
Choć od maleńkości wolałam czytać bajki niż je oglądać. Jednak jest bajka z dzieciństwa, która zapadła mi w pamięć. A nawet dwie 😉 Pierwsze, jakie pamiętam. Przełom lat 80 i 90, kolorowe telewizory dopiero zaczynały na dobre rozgaszczać się w domach „zwykłych Kowalskich”. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze z dziadkami – oboje mieli już kolorowe pudełeczka, podczas gdy nasze było jeszcze czarno-białe 😉
Tu Wikipedia podpowiada mi, że był to prawdopodobnie japoński serial, emitowany w Polsce w 1992 roku: i grafika poniżej, którą udało mi się znaleźć wydaje mi się bardzo znajoma 😍
Kto z Was pamięta jeszcze czasy kaset VHS? Dziadek był szczęśliwym posiadaczem odtwarzacza, po sąsiedzku była ich wypożyczalnia. Oprócz regularnych odwiedzin w wypożyczalni: zebrał dla mnie kolekcję kilkunastu kaset z bajkami, z których część jeszcze mam w jakimś pudle. Druga bajka, którą pamiętam z równie wczesnego dzieciństwa (miałam 3, może 4 latka) to „Serendipity, różowy smok” z tej właśnie kolekcji. Dopiero teraz, szukając jakichś grafik odkryłam, że film, który wielokrotnie oglądałam to skrócona wersja japońskiego serialu anime. Pamiętam, że oglądałam ją dziesiątki razy, i do dzisiaj mam przed oczyma początkową scenę, kiedy na ekranie pojawia się maleńka wysepka, która z każdą sekundą się do nas zbliża.
A jaka bajka z dzieciństwa najlepiej zachowała się w Waszej pamięci? Która była tą pierwszą, a która najukochańszą?