Idąc za ciosem, jako że „Przed zmierzchem” bardzo mi się podobała, sięgnęłam po kolejną pozycję Nory Roberts, mianowicie „Obsesję”. Czy i tym razem byłam zadowolona – o tym przeczytacie we wpisie.
Autor: Nora Roberts
Tytuł: Obsesja
Gatunek: romans, obyczaj
Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 560
Naomi przeżyła w dzieciństwie coś, co zaważyło na całym jej życiu. Trauma ciągnie się za nią, jednak dziewczyna nie odpuszcza i próbuje ułożyć sobie przyszłość. Zostaje fotografem, dużo podróżuje, aż spontanicznie kupuje dom w miasteczku. Budynek wymaga remontu, ale Naomi to nie przeraża, poczuła, że znalazła sobie miejsce na ziemi. Wynajmuje ekipę, poznaje nowych przyjaciół i powoli otwiera się na Xandera – irytującego typa, który postanowił zdobyć jej serce.

Przeszłość znajduje Naomi również w mieście, w którym postanowiła osiąść. Ktoś krzywdzi kobiety w podobny sposób, jak robił to ktoś z przeszłości Naomi. I znów bohaterka wykazuje się hartem i nie pozwala, by inny człowiek miał wpływ na jej życie.
Podobało mi się, że oprócz wątku miłosnego i kryminalnego (znów psychopatyczny facet, który morduje), Nora pokazała w powieści kobietę mądrą i silną. Człowieka, który nie ugina się mimo przeciwności losu i dąży do obranego celu. Pokazuje również pasję, rodzinę, która wspiera i przyjaźń, która trwa, nawet gdy na jaw wyjdą brudy z przeszłości.
Nora Roberts ponownie stworzyła bohaterów, których się lubi, którym się kibicuje, którzy mają wady i zalety, są zabawni i irytujący. Prawdziwi. To chyba odpowiednie słowo. Czytałam tę powieść z przyjemnością, odkładając tylko wtedy, kiedy naprawdę musiałam. W momencie życia, który wymagał od powieści pocieszenia – i dostałam je. Nora potrafi kreować świat, który jest optymistyczny, daje nadzieję, że ludzie jednak są dobrzy – mimo że wśród nich mogą się pojawić ci źli.
Wydawałoby się, że to prosta opowieść, ale nie do końca. Zarzuty, że Roberts tworzy romansidła dla kur domowych to bajka i bardzo mnie wkurza, że ktoś tak kategoryzuje. To kawał dobrej powieści, polecam.