Dzieńdoberek!
Dziś chcę napisać Wam parę słów o serii książek. Z jednej strony – może i każda zasługuje na osobny wpis, ale jednak mają ze sobą tyle wspólnego, są dość cienkimi pozycjami, że postanowiłam zebrać moje wrażenia w jednym miejscu.
Autor: Maciej Słomczyński (jako Joe Alex)
Tytuł: seria Joe Alex
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: m.in. Elipsa, Wyd. Dolnośląskie
Liczba stron: ok. 250 każda
O czym jest seria Joe Alex?
Bohaterem serii książek jest Joe Alex – pisarskie alter ego Macieja Słomczyńskiego. Joe jest pisarzem, który w wolnych chwilach pomaga Scotland Yardowi (i nie tylko) w prowadzeniu dochodzeń, które nierzadko sprawiają problemy zawodowym detektywom. Oprócz Alexa w książkach pojawia się postać jego najlepszego przyjaciela, właśnie detektywa ze SY, Bena oraz Karolina: przyjaciółka, dziewczyna…
Kolejne części serii rozgrywają się w różnych miejscach, ale zawsze łączy je tajemnicza śmierć w tle oraz postać naszego domorosłego śledczego.
Kolejne części serii rozgrywają się w różnych miejscach, ale zawsze łączy je tajemnicza śmierć w tle oraz postać naszego domorosłego śledczego.
Moje wrażenia:
Znakiem rozpoznawczym kolejnych tomów jest pierwsze zdanie, gdzie zawsze pojawia się imię i nazwisko naszego bohatera. Fabuła opiera się zazwyczaj na przedstawianiu nam, krok po kroku, w jaki sposób Joe dochodzi do takich, a nie innych wniosków, pokazuje dokładnie drogę do rozwiązania zagadki. Sam Joe – mimo, że może wydawać się zadufanym w sobie pyszałkiem, takim trochę w typie „ja zawsze wiem lepiej”, to jego specyficzny sposób bycia sprawia, że naprawdę da się go lubić. I to bardzo! W poszczególnych tomach poznajemy kolejne szczegóły jego przyjaźni z Benem, obserwujemy jak zmieniają się uczucia łączące go z Karoliną, młodą, zapaloną i dobrze zapowiadająca się archeolożką.
Wszystkie tomy serii łączy jedno: na końcu książki rozwiązanie zagadki okazuje się banalnie proste. Ale! Morderca jest tak oczywisty, że dzięki temu – nawet znając już styl pisania Słomczyńskiego, nawet, jeśli ta postać przemknie nam przez myśl gdzieś w czasie lektury: zgodnie z powiedzeniem, że najciemniej jest pod latarnią zupełnie wypieramy z głowy możliwość takiego, a nie innego rozwiązania. Zakończenie książki zostawia więc nas zazwyczaj z myślą „No jak mogłam na to nie wpaść!”.
Nie są to może książki na miarę Pulitzera 😉, ale każdy zadeklarowany miłośnik kryminałów powinien je znać. Czas na nie poświęcony: tak, być może można przeznaczyć na coś wyższych lotów, ale nie jest to czas zmarnowany. Lektura książek jest naprawdę przyjemna i wciągająca – a jeśli masz pod ręką całą serię i czytasz po kolei: to przepadłeś 😁