Jesienne wieczory sprzyjają pochłanianiu książek. Tę dosłownie połknęłam. I żałuję, że nie ma więcej.
Autor: Django Wexler
Tytuł: Tysiąc imion
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 638
O czym jest książka?
O losach kapitana Marcusa d’Ivorie i Winter Ihernglass, a także Janusa bet Vhalnicha, który ma ambicje sięgające królestwa nieziemskich mocy, które mogą zmienić znany świat. To tak w dużym skrócie.
Moje wrażenia:
Książka „Tysiąc imion” to tak zwana militarna fantasy. W książce odkryjemy świat na poziomie technologicznym z okresu XIX wieku, z muszkietami, prochem i szarżą kawaleryjską. To doskonała powieść dla tych, którzy oprócz fantasy lubią także historię.
„Tysiąc imion” to pierwsza z pięciu planowanych części cyklu „Kampanie cienia”. Jej bohaterami są głównie Marcus d’Ivoire oraz Winter Ihernglass, ale także pułkownik Janus bet Vhalnich, który jest nowym dowodzącym w garnizonie cesarstwa vordanajskiego.
Powieść jest wciągająca, pełna tajemnic i magii, która nie wydaje się być zwykłym „czary – mary”, ale potężną siłą, gotową stawić czoło nawet śmierci. Historia Winter i Marcusa, którzy muszą zaufać nowemu dowódcy i wykazać się lojalnością w obliczu pewnych jego ekstrawaganckich zachowań, jest wciągająca. Nie można się oderwać.
Django Wexler stworzył świat pełen męskich przygód, trudnych wyborów i przyjaźni, które zostaną wystawione na próbę. Autor potrafi zaskoczyć czytelnika, co jest dużym plusem powieści. Jego bohaterowie są ludzcy, wrażliwi, pełni obaw, ale jednocześnie odważni i honorowi. „Tysiąc imion” to opowieść, która na długo zapada w pamięć i mam nadzieję przeczytać kiedyś kolejne tomy tego cyklu.
Autor doskonale opisuje bitwy. Pełno w jego książce pyłu, potu i krwi, wystrzałów z muszkietów i zapachu prochu. Czytelnik wsiąka w ten świat, wyobraża go sobie, istnieje razem z bohaterami – jest to zaiste pewnego rodzaju magia. Świadczy to o dobrym warsztacie pisarskim. To debiut, który powinien zostać zauważony. Spokojnie można wysnuć tezę, że Autor wejdzie do grona najlepszych twórców fantasy. W mojej ocenie całkiem zasłużenie.